Kiedy pachnidło osiągnie miano bestsellera, to na 95% doczeka się flankerów, czyli nowych edycji tego samego zapachu. Czasami flanker to nieco bardziej ozdobny, udziwniony flakon, a czasami to zmieniona lekko kompozycja. W zależności od nadchodzącego sezonu , na półce w perfumerii znajdziemy w nowościach perfumy z dopiskiem L’Eau (albo np. Eau Fraiche) albo Intense (czy też Noir, Absolu). Te pierwsze pojawiają się w sprzedaży na wiosnę, bo z natury mają być lżejszymi, bardziej ulotnymi wersjami zapachów, a te drugie trafiają pod nasze nosy na jesień, kiedy poszukujemy cięższych, otulających perfum. Czasami trafiamy w perfumerii na zapach, którego kompletnie nie znamy i okazuje się, że dostępnych już jest jego kilka wersji. Którą wybrać? Polecam rozpoczęcie testów od wersji podstawowej zapachu. To on zasłużył sobie na tych wszystkich olfaktorycznych potomków, więc teoretycznie ma największe szanse być najlepszym z rodziny. Flankery często tworzone są w pośpiechu, by zdążyć na okres, kiedy najwięcej zapachów się sprzedaje (czyli na Boże Narodzenie). Nie jest jednak prawdą, że każdy taki jest, bo zazwyczaj trzymają się one swojego pierwowzoru i są przyzwoitej jakości. Jeśli podstawowe Eau de Parfum (bądź Toilette, w zależności od zapachu) jest dla Ciebie za słabe – przetestuj Intense, a jeśli jest dla Ciebie zbyt mocne, wtedy sięgnij po L’Eau. Nie oznacza to oczywiście, że musisz wyjść z perfumerii z jednym z nich, najlepiej kup próbki i przetestuj wszystkie odmiany, które Cię ciekawią, ale bez pośpiechu, najlepiej w domowym zaciszu. Być może zazwyczaj kierujesz się w stronę perfum mocniejszych, ale jakiś jeden specyficzny zapach może okazać się za bardzo „Intense”. Lepiej nie ryzykować. Chyba, że lubisz dreszczyk emocji towarzyszący kupowaniu perfum „w ciemno”. Pamiętaj jednak, że to gra bardzo niebezpieczna, choć ekscytująca. Dla wielu osób problemem jest rodzinka zapachów La Vie est Belle. Ten klasyk od Lancome doczekał się już kilku siostrzyczek, lżejszych i cięższych. Różnice pomiędzy tymi słabszymi są niewielkie, a te mocniejsze okazują się dla niektórych duszące. Nie jest jednak powiedziane, że testowanie wszystkich wariantów jest dobrym pomysłem. Polecam psiknięcie na blotter dwóch, może trzech i zaopatrzenie się w próbki. Pomimo niezaprzeczalnego uroku La Vie est Belle (należę do psychofanek tego pachnidła) nie uważam, że maniakalne testowanie wszystkich wersji jest dobrym pomysłem. Jest tyle innych wspaniałych zapachów, że lepiej dać im szansę. Sama zazwyczaj zakochuję się w wersjach Intense, ale zauważyłam, że najczęściej noszę wersje podstawowe – są wystarczająco intensywne, ale nie przytłaczają mnie. Raczej nie gustuję w większości zapachów typu L’Eau, Eau Fraiche, ale są wyjątki, kiedy lżejsza forma zapachu bardzo mi odpowiada: np. Shalimar Parfum Initial L’Eau (w tym wypadku nie mamy wersji Intense, ale podstawowa jest świetna), Dolce & Gabbana L’Eau The One czy Prada Candy L’Eau. A co, jeśli gubisz się we flankerach? Nie martw się, to coś, co przytrafia się nawet największym miłośnikom perfum i nie jest to powód do zmartwień. Koncerny zasypują nas klonami zapachów, które kochamy, bo wiedzą, że je kupimy, ale też robią to trochę z lenistwa i skąpstwa. By wprowadzić nowy zapach, należy dobrze opracować koncepcję, ściągnąć najlepszych kreatorów perfum, zainwestować w dobre składniki, kampanię reklamową. A z tym wszystkim wiąże się ryzyko – perfumy pomimo świetnych prognoz mogą sprzedać się słabo. Wypuszczenie flankera jest zagraniem bezpiecznym. Skoro więc wielkie marki się tym nie martwią i tworzą często zapachy, które niewiele się od siebie różnią, tym bardziej my nie mamy się czym przejmować. Do flankerów trzeba podchodzić z dystansem i poczuciem humoru.